Punkt Widokowy Samet Nangshe. Dojeżdża się do bezpłatnego parkingu, natomiast samo wejście jest płatne, jeśli chcecie się wspiąć na wzgórze na własnych nogach. Dodatkowo płatny jest też wyjazd, wiecie to są malutkie pieniądze, parę słotych, ale jakoś tak miałam ochotę na spacer, odezwał się też akurat anioł Janusz na moim ramieniu, szeptając mi do ucha „weź przyoszczędź” no i podjęłam decyzję, że na punkt wyjdziemy pieszo.
Boże jaka to była głupia decyzja xD

Droga na punkt jest niesamowicie śliska, pokryta takim bardzo lekkim pyłem, więc prawie się zabiłam jakieś siedemnaście razy. Za połową drogi mijał nas transfer z innymi (mądrzejszymi) turystami, i kierowca zaoferował że nas podwiezie, pewnie widząc jak się męczymy. Pomyślałam, że ma niebywale dobre serce, tak nam pomagając, ale na samej górze zażądał pieniędzy xD

W końcu jednak byliśmy na punkcie, i przyznam że widok jest absolutnie fenomenalny, chociaż naćkane jest sporo takich „instalacji” które mają „uatrakcyjnić” zdjęcie, typu serc, huśtawek, ławeczek, kładek i ciężko było zrobić zdjęcie bez tych ozdobników.